Już nie robię krajobrazu...

Kiedyś każdy weekend, każda wolna chwila była powodem żeby spakować ciężką, dużą lustrzankę, kilka obiektywów, wszystkie raczej z tych szerszych i obowiązkowo statyw. I tak cięższy o kilka kilo ruszałem z samego rana, a w zasadzie w nocy, tak żeby o świcie, a najlepiej chwilę przed świtem być na plaży. Orłowo, Babie Doły, Mechelinki, Redłowo, Górki Zachodnie, Sobieszewo to miejsca które odwiedzałem cyklicznie przez kilka lat. Czasy mojej fascynacji fotografią krajobrazu minęły, to była super szkoła fotografii, panowania nad parametrami, szkoła widzenia światła i pewnej estetyki, która została mi do dzisiaj. Teraz znaczenie częściej używam wysokiego ISO niż długich czasów naświetlania, plaże zamieniłem na ulice, miejsca gdzie dzieje się coś ciekawego, a ciężką lustrzankę na małe, ale potężne stylizowane na dalmierze aparaty Fuji. Na tą chwilę zatrzymam się na dłużej w dokumencie, reportażu i streecie, co nie znaczy, że nie odwiedzam już plaż. Odwiedzam, ale już inaczej, bez statywu, bez długich czasów naświetlania, bez magicznych rozmyć... Raczej dla przyjemności obcowania z plażą, morzem o świcie niż z potrzeby fotografowania.












Komentarze

Popularne posty