Historia rampy - droga do dokumentu
Jak dużo można wrzucić do worka pod tytułem fotografia dokumentalna? Myślę, że to bardzo pojemny worek, bo przecież fotografia dokumentalna to nic innego jak zapis tego co nas otacza, naszego czy czyjegoś życia, miejsc, sytuacji, dosłownie wszystkiego. Ważne abyśmy wiedzieli co i dlaczego fotografujemy, co chcemy opowiedzieć. Historia jest ważna, a może najważniejsza... Historia może być bardzo obszerna, albo wręcz przeciwnie. Droga, którą idę zaczęła się od nauki robienia zdjęć i wtedy fotografował wszystko co wydawało mi się atrakcyjne wizualnie, naturalnym krokiem, był krok w stronę krajobrazu, bo na początku kierowałem się aspektem atrakcyjności wizualnej. W tej początkowej drodze nie było historii, było pełno efektownych krajobrazów, świt, długi czas naświetlania, morze, klify, mgły, ale nie było historii.
Ta historia zaczynała stawać się dla mnie czymś ważnym i zaczęło się to co trwa do dzisiaj opowiadanie historii za pomocą aparatu fotograficznego. To początek drogi i czuję jak wiele jeszcze zdjęć muszę zrobić, żeby ten dokument był czymś wyjątkowym w moim wykonaniu, a może nigdy się taki nie stanie, tego nie wiem, cel jest daleko, a droga trudna. Chłonę fotografów Magnum, naszych rodzimych dokumentalistów, którą mamy całą masę i są to mega nazwiska rozpoznawalne na świecie, Polacy zdobywają nagrody w prestiżowych konkursach, jesteśmy potencjałem.
Każdy z moich wpisów to jakaś historia, krótka historia zazwyczaj trwa tyle ile danego dnia trzymałem aparat przy oku. Zdarza się, że fotografuję coś dłużej, tak jak od kilku lat klub BJJ, czy kulturę skate w Trójmieście. To co oglądasz tutaj to jeden dzień z życia chłopaków, którzy przyszli przetestować nową rampę ufundowaną przez Redbulla na terenie stoczni, większość z tych chłopaków już pojawiało się na moich zdjęciach, może kiedyś poznam ich osobiście i powstaną bardziej osobiste zdjęcia z życia tej subkultury.
To czego wciąż nie umiem to taka bezpośredniość, którą obserwuję u moich idoli. Podejść do kogoś, rozpocząć rozmowę, zrobić zdjęcia, usłyszeć jego historię to coś co wciąż jest dla mnie barierą, fotografuję z boku, nie wchodzę w interakcję z bohaterami moich zdjęć. Druga sprawa to traktowanie dokumentu długo falowo, chciałbym mieć jeden projekt długoterminowy. Określony, rozwijany, zgłębiony totalnie. Nie umiem znaleźć tematu, którego historię, chciałbym i umiałbym ciągnąć latami.
To przyjdzie, kiedyś znajdę temat, który pochłonie mnie bez reszty. Wierzę, że do tego czasu mój warsztat będzie na tyle dobry, ze zdjęcia będą opowiadały wspaniałą historię, ale będą też idealne techniczne i piękne wizualnie. Swoją drogą jestem ciekawy, czy pójdę w stronę koloru kiedyś...?
Dzisiaj fotografia czarno-biała to coś co pokochałem. pewnie spory wpływ na to maja idole, których zdjęcia podziwiam codziennie, których albumy kupuję i oglądam wieczorami przy kominku, bo taka jest fotografia czarno-biała, jest jak lampka wina przy kominku... klimatyczna.
Komentarze
Prześlij komentarz