Wybrzeże po sezonie
Coraz częściej odwiedzam plaże, bulwary, kurorty właśnie teraz, gdy panuje tam przerażająca cisza i pustka. Nie fotografuję już krajobrazu w takim klasycznym rozumieniu, ale właśnie tą pustkę i ciszę, pojedyncze osoby spacerujące po opustoszałych plażach, lokalną ludność, która szuka zajęcia w przerwie między kolejnym najazdem turystów.
Taka cisza i spokój nastrajają do niespiesznej fotografii, która w jakiś naturalny sposób do mnie pasuje. Nigdy nie zapełniałem kart pamięci, nie potrzebowałem potężnych kart. Zazwyczaj wracam z ilością zdjęć, które spokojnie pomieściłbym na 2-3 kliszach. Zanim nacisnę spust migawki to się zastanawiam co i jak chcę sfotografować, nie robię setki zdjęć tej samej sceny, zazwyczaj robię jedno zdjęcie, czasami kilka, jeżeli scena jest trudna, lub dynamiczna.
Wciąż fotografuję manualną optyką, wciąż używam może 10% możliwości mojego aparatu. Na dobrą sprawę gdyby mój aparat miał tylko czas naświetlania, ISO, przesłonę, kompensację ekspozycji i focuspicking to było by to 100% tego co potrzebuję. Generalnie wydaje mi się, że te setki funkcji w aparacie są tworzone tylko do celów marketingowych, co idealnie pokazuje Leica, która nie poddała się trendom i ich aparaty są bardzo proste, a jednak używają ich najlepsi na świecie.
To samo dotyczy optyki, kiedyś chciałem zoomy, ultra szerokie kąty, teraz poruszam się w zakresie 23mm - 55mm i w znakomitej większości mi to starcza, chociaż zastanawiam się nad viltroxem 85mm, czasami potrzebuję trochę dłuższego tele i viltrox wydaje się być wystarczający... dystans społeczny wymaga dłuższego tele :)
Coraz częściej używam świadomie przesłony, kiedyś miałem dwa ustawienia maksymalnie otwarta, albo zamknięta, teraz odkrywam cały zakres. Chociaż czekam na magiczny obiektyw 35mm f 0.95 i coś czuję, że to f 0.95 będzie mocno eksploatowane.
Komentarze
Prześlij komentarz