Kręgi ognia i morsowanie - XPro i 35mm f/0.95


 Morsowanie, medytacja, kręgi ognia, energia kosmosu, wegańskie jedzenia... Brzmi dość dziwnie. Nie łatwo jest znaleźć jakąś interesującą historię do fotografowania, szczególnie teraz, gdy prawie wszystko jest zakazane więc jak tylko odkryłem w skraju internetu tak specyficzne i niecodzienne wydarzenie ruszyłem. 

Jak tylko dotarłem na miejsce pierwsze co zobaczyłem to kręgi na plaży rozświetlone lampionami i pochodniami, oraz garstkę ludzi, która już za chwilę była nie garstką, a dość sporym tłumem. Nie wiem jak to opisać, żeby nikogo nie urazić, ale pierwsze skojarzenie jakie przyszło mi do głowy to sekty, prowadzone przez charyzmatycznych guru, ale tak jak wcześniej napisałem nie chciałbym kogoś takim opisem zranić, szczególnie, że ludzie, którzy uczestniczyli w tym wydarzeniu byli naprawdę radosną i przyjazną grupą, która absolutnie w żaden sposób nie sprawiała wrażenia fanatycznej sekty. 

Nie mam pojęcia kim byli Ci ludzie i co dokładnie robili, jakie znaczenie miały kręgi ognia i wypowiadane słowa o energii z kosmosu, jedności z naturą, duchowością i bogu, szczególnie, że nie wiem o jakim bogu była mowa. Fakt jest taki, że cały ten rytuał był bardzo mistyczny, ale też radosny, a ja przyglądałem się temu z boku i fotografowałem, a fotografowałem Fuji z serii X Pro z obiektywem 35mm o świetle i teraz uwaga F/0.95 od 7artisans. To moje najnowsze zabawki, których na dobrą sprawę jeszcze nie miałem okazji solidnie sprawdzić. 


 W kwestii samego wydarzenia nie chciałbym za mocno się wypowiadać bo niewiele wiem o tej grupie, nie rozumiem co się tam działo i opisywanie tego z takiej perspektywy mogło by być lekko irytujące lub śmieszne dla osób, które brały w tym udział. W każdym razie po części mistycznej nastał czas na morsowanie i tu było to już klasyczne morsowanie, które każdy z nas zna. 

Teraz coś o obiektywie, które używałem tego dnia czyli 7artisans 35mm f/0.95, czyli najnowszy hit od chińskiego producenta z rewelacyjnym światłem przekraczającym magiczną barierę f/1, bo f/0.95 to już naprawdę rzadkość. 

Obiektyw jest oczywiście w pełni manualny, nie znajdziemy tu żadnych styków przenoszących informacje w formie cyfrowej do naszego body. Jest w całości zbudowany ze stali i szkła, sprawia wrażenie bardzo solidnego i trzymając go w ręku ma się wrażenie trzymania czegoś klasy premium, ale właśnie w tym miejscu spotkamy coś co nie wiem czy jest minusem, ale zapewne każdego zaskoczy. Obiektyw jest naprawdę ciężki, to najcięższe szkło jakie miałem okazję używać w trakcie mojej przygody z Fuji. Trzeba również zaznaczyć, że jest bardzo ładnie i estetycznie wykonany, żadnych luzów, wszystko jest idealnie spasowane i perfekcyjnie wykonane. Do obiektywu dołączony jest przykrywka przedniej soczewki, które były dodawane do każdego obiektywu tej marki, który mamy i szczerze przyznam nie jest ich fanem. Są bardzo ładne i estetyczne, bo nie jest to kawałek plastiku, tylko metalowe, wyściełane od środka materiałem przykrywki, ale często się zsuwają i łatwo je zgubić.

Design tej 35mm mocno do mnie trafia bo mamy tu do czynienia z analogową duszą i takim flow zapożyczonym z Leica. Wygląda super, a na Fuji X Pro prezentuje się obłędnie. Jedyne co do mnie nie trafia to bezstopniowa zmiana przesłona, wolę to klasyczne klik, ale w sumie to szkło i tak 90% jest ustawione na f/0.95, z przesłoną jest związana też kolejna kwestia która mi się nie podoba, czyli zbyt luźno chodzący pierścień przesłony i wolałbym, aby chodził z większym oporem. 

Co do jakości generowanego obrazka to nie mam zastrzeżeń, ale musicie wiedzieć, że nie jestem typem gościa która powiększa każdy piksel zdjęcia. Jakość obrazu jest super, zdjęcia są ostre nawet na f/0.95, obiektyw nie winietuje, nie zniekształca obrazu i pewnie nie jest jednakowo ostry w całym kadrze, tylko akurat nigdy nie rozumiałem w jakim celu miałby być ostry od rogu do rogu? Rzadko fotografuję płaskie sceny, a każda wieloplanowa scena ma być ostra tam gdzie ostrzę i w przypadku tego szkła tak właśnie jest, czyli ostro tam gdzie ostrzysz. 

No i na koniec to o czym zawsze wspominam w przypadku takich konstrukcji, czyli te analogowe odczucia, których nie zastąpi mi żaden AF, a zmiana przesłony wprost na obiektywie jest o niebo lepsza od wirtualnej zmiany przesłony za pomocą pokrętła na aparacie. Dodatkowo to właśnie w przypadku Fuji taki rodzaj fotografowania wpisuje się idealnie z uwagi na fakt, ze Fuji bardzo mocno upycha analogowy design z cyfrowym wnętrzem. 

O Fuji X Pro napiszę przy okazji innego posta, ale powiem jedno od kiedy pojawiło się X Pro1 na rynku marzyłem by je mieć, później było X Pro2 i X Pro3 i wreszcie mam X Pro w najnowszej odsłonie i wygląda na to, że przestałem szukać idealnego aparatu, wreszcie go mam. X100 jest genialne, ale brak możliwości zmiany obiektywu sprawia, że jest to sprzęt bardzo ograniczony, co nie zmienia faktu, że jest to chyba najlepszy z możliwych aparatów w stylu EDC. Fuji XE3 kolejny super aparat, ale jednak za mały i taki trochę zabawkowy, lekki i o genialnych osiągach, ale fotografując nim czuję, że czegoś mi brakuje i to coś ma X Pro... 
















Komentarze

Popularne posty