Kto został Mistrzem Karate ?
Wczoraj odwiedziłem "Otwarte Mistrzostwa Województwa Pomorskiego w Karate Tradycyjnym", klasycznie wpadałem na zawody z aparatem, żeby uchwycić jakąś spektakularną akcję młodego następcy Bruce Lee. Przed zawodami nic nie widziałem o karate tradycyjnym, nie wiedziałem jak wyglądają konkurencje itp. No nie jest to wejście smoka i jatka rodem z filmów karate, które namiętnie oglądałem na kasetach VHS...
Nie jestem specjalistą w kwestii karate, ba nawet słowo laik może być nadużyciem, ale z tego co zaobserwowałem karate tradycyjne to doskonalenie techniki, praca nad idealnym poruszaniem się, precyzja i jeszcze raz technika, ale nie walka, przynajmniej nie walka w powszechnym rozumieniu tego słowa. Owszem obejrzałem też kilka walk, ale dla kogoś kto nie zna filozofii tego sportu zasady mogą okazać się niezrozumiałe. Walki przypominały trochę pojedynki jakie miałem okazję fotografować w Gdańskiej szkole floretu, taka szermierka, gdzie nikt nie chce zrobić sobie krzywdy, a sędzia przerywa akcję gdy my widzowie zaczynamy się ekscytować.
Zdjęcie, które rozpoczyna tą relację może wprowadzać w błąd "jeden leci na metr w powietrzu po kopnięciu, a drugi leży nieprzytomny na macie, co ten gość wypisuje, przecież to istna jatka" kadr pochodzi z "układu" (nie wiem jak to się fachowa nazywa) w którym chłopaki pokazywali walkę dwóch na jednego, według uzgodnionego wcześniej scenariusza, była to najbardziej efektowna konkurencja, jaką miałem okazję zobaczyć tego dnia.
Jak najbardziej polecam, ale zachęcam przed zawodami trochę zapoznać się z filozofią karate tradycyjnego, z zasadami jakie panują na zawodach bo w przeciwnym razie nasze wyobrażenie zbudowane na kasetach VHS może brutalnie zderzyć się z rzeczywistością.
Nie jestem specjalistą w kwestii karate, ba nawet słowo laik może być nadużyciem, ale z tego co zaobserwowałem karate tradycyjne to doskonalenie techniki, praca nad idealnym poruszaniem się, precyzja i jeszcze raz technika, ale nie walka, przynajmniej nie walka w powszechnym rozumieniu tego słowa. Owszem obejrzałem też kilka walk, ale dla kogoś kto nie zna filozofii tego sportu zasady mogą okazać się niezrozumiałe. Walki przypominały trochę pojedynki jakie miałem okazję fotografować w Gdańskiej szkole floretu, taka szermierka, gdzie nikt nie chce zrobić sobie krzywdy, a sędzia przerywa akcję gdy my widzowie zaczynamy się ekscytować.
Zdjęcie, które rozpoczyna tą relację może wprowadzać w błąd "jeden leci na metr w powietrzu po kopnięciu, a drugi leży nieprzytomny na macie, co ten gość wypisuje, przecież to istna jatka" kadr pochodzi z "układu" (nie wiem jak to się fachowa nazywa) w którym chłopaki pokazywali walkę dwóch na jednego, według uzgodnionego wcześniej scenariusza, była to najbardziej efektowna konkurencja, jaką miałem okazję zobaczyć tego dnia.
Jak najbardziej polecam, ale zachęcam przed zawodami trochę zapoznać się z filozofią karate tradycyjnego, z zasadami jakie panują na zawodach bo w przeciwnym razie nasze wyobrażenie zbudowane na kasetach VHS może brutalnie zderzyć się z rzeczywistością.
Piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńDziękuję
UsuńCały układ został wykonany przez chłopaków z Karate Klubu Wejherowo.
OdpowiedzUsuń