Cyklicznie cz.6 - wysokie ISO
Nie będę pisał głupot, że jak zaczynałem swoją przygodę z fotografią, oczywiście analogową, to ISO kupowało się w gratisie z kliszą, a nie ustawiało w aparacie. Było tak jak u większości ludzi w mim wieku... przygoda zaczęła się od taniej lustrzanki cyfrowej, a dokładniej, od Nikona D3000...
Tanie lustrzanki sprzed kilku technicznych przełomów mają to do siebie, że biedna matryca plus zupełnie nieużyteczne ISO powyżej 400 pozwalają robić nocą zdjęcia tylko na statywie i z relatywnie długim czasem naświetlania, a co za tym idzie nie pozwalają zamrozić ruchu.
Dlatego nauczony doświadczeniem z przeszłości jakoś unikałem wychodzenia wieczorami z aparatem. Chyba, że celowo chciałem użyć długich czasów naświetlania. Aparat się zmienił, a ja dalej unikałem wyższych ISO, aż sobie przypomniałem, że nie tylko na sklepowych półkach sprzęt ewoluował, ale i na mojej półce...
I nagle okazało się, że aparat wypluwa z siebie ładne pozbawione ziarna zdjęcia nawet przy ISO 5600 (wow), a dodam, że ewolucja na mojej półce nie poszła w kierunku np. D4, a znacznie, znacznie taniej.
Jednym słowem w kwestii technologii, nie można bazować na doświadczeniach z przeszłości :)
Nie uważam, że starsze lustrzanki to słaby sprzęt bo wiele zdjęć, które lubię powstały na takim sprzęcie i jakoś sobie radziłem. Na pewno nowsze modele i nowe technologie pozwalają przeskoczyć wcześniejsze ograniczenia, a to jest powód dla, którego wydajemy kupę kasy na coraz to nowszy sprzęt.
Jak to wyglądało w świecie sprzętu analogowego? Nie wiem... Posiadam dwa piękne aparaty analogowe, ale mimo głębokiej wiary w momencie zakupu, że będę się bawił kliszą jakoś nigdy do tej zabawy nie doszło. Może kiedyś dam się wciągnąć w magię analogów, na pewno doszło by to tego szybciej gdybym dostał w ręce aparat leica... Kocham ten wygląd, ten czar, ale cena... zresztą Leica to temat na osobny post.
Tanie lustrzanki sprzed kilku technicznych przełomów mają to do siebie, że biedna matryca plus zupełnie nieużyteczne ISO powyżej 400 pozwalają robić nocą zdjęcia tylko na statywie i z relatywnie długim czasem naświetlania, a co za tym idzie nie pozwalają zamrozić ruchu.
Dlatego nauczony doświadczeniem z przeszłości jakoś unikałem wychodzenia wieczorami z aparatem. Chyba, że celowo chciałem użyć długich czasów naświetlania. Aparat się zmienił, a ja dalej unikałem wyższych ISO, aż sobie przypomniałem, że nie tylko na sklepowych półkach sprzęt ewoluował, ale i na mojej półce...
I nagle okazało się, że aparat wypluwa z siebie ładne pozbawione ziarna zdjęcia nawet przy ISO 5600 (wow), a dodam, że ewolucja na mojej półce nie poszła w kierunku np. D4, a znacznie, znacznie taniej.
Jednym słowem w kwestii technologii, nie można bazować na doświadczeniach z przeszłości :)
Nie uważam, że starsze lustrzanki to słaby sprzęt bo wiele zdjęć, które lubię powstały na takim sprzęcie i jakoś sobie radziłem. Na pewno nowsze modele i nowe technologie pozwalają przeskoczyć wcześniejsze ograniczenia, a to jest powód dla, którego wydajemy kupę kasy na coraz to nowszy sprzęt.
Jak to wyglądało w świecie sprzętu analogowego? Nie wiem... Posiadam dwa piękne aparaty analogowe, ale mimo głębokiej wiary w momencie zakupu, że będę się bawił kliszą jakoś nigdy do tej zabawy nie doszło. Może kiedyś dam się wciągnąć w magię analogów, na pewno doszło by to tego szybciej gdybym dostał w ręce aparat leica... Kocham ten wygląd, ten czar, ale cena... zresztą Leica to temat na osobny post.
Komentarze
Prześlij komentarz